Miał być zupełnie inny wpis, ale po prostu muszę się podzielić z Wami dwoma odkryciami kosmetycznymi. Zupełnie przypadkiem wybrałam się ostatnio do Auchan, niby mam nie daleko, jednak nie lubię wielkich sklepów, dlatego rzadko tam zaglądam. Tym razem przypomniało mi się że mam pewne braki w kosmetykach do pielęgnacji ciała, więc ruszyłam do odpowiedniego działu. To naprawdę trudne wybrać coś z tej sterty kosmetyków, producenci obiecują gruszki na wierzbie aaaa... już miałam sięgnąć tradycyjnie po Niveę, gdy mój wzrok napotkał żel Bingo Spa. Po pierwsze mam słabość do tej firmy, a po drugie żel kosztował około 5 zł, więc się skusiłam. Poszukałam też balsamu i wybrałam ten z kolagenem, decyzja okazała się słuszna:) Żel:
Żel to nie żel, tylko krem pod prysznic z olejkiem arganowym. I faktycznie mało się pieni, ale to akurat dobrze. Nie za dużo mam do powiedzenia na jego temat- taki produkt ma myć skórę i jej nie wysuszać. Ten spisuje się świetnie i przy okazji pięknie pachnie brzoskwinią. Aż nie chce się wychodzić spod prysznica!
BALSAM
Balsam to też nie balsam tylko kolagen do ciała. Ten produkt ma i zalety i wady. Z zalet na pierwsze miejsce wybija się zapach- piękny elegancki, jak dobre perfumy, po prostu genialny!! Po drugie skóra po użyciu jest jędrna i gładka, tak gładka że można się głaskać i głaskać...;) Jednak balsam ma fatalną buteleczkę. Na razie nie mam problemów z wyciągnięciem produktu, ale pompka by się przydała. Niestety "Kolagen" źle się rozprowadza i wchłania. Aplikacja wygląda tak, że cała jestem nim wymazana i muszę poczekać z 5 minut aż balsam się wchłonie. Więc jak ktoś się spieszy, zwłaszcza rano, niech zaklepie sobie dobre parę minut na rozsmarowanie balsamu i wchłonięcie. Jeśli przeżyjemy tę niedogodność, efekt zapachowo- dotykowy na pewno miło nas zaskoczy:)
Jeszcze mała dygresja na temat Shape, który posłużył jako tło w dzisiejszej sesji... Kolejny raz kupuje to czasopismo i kolejny raz jestem ogromnie rozczarowana. Artykuły są płytkie i krótkie, z ćwiczeń rzadko coś mogę wybrać dla siebie (poza tym jest zdecydowanie za mało treningów), przepisy jakoś do mnie nie trafiają, a porady urodowe... cóż ujmę to tak, dla początkujących może... osoba dojrzalsza nie wiele z tego skorzysta. Chyba tylko płytki z ćwiczeniami ratują ten magazyn, stanowczo przerzucam się na WH!
poniedziałek, 11 maja 2015
Lubie robić sobie wyzwania miesięczne, czy to w kwestii odżywiania, czy tez w temacie ćwiczeń. Miesiąc skupienia na jednym problemie, a potem dobre nawyki zostają ze mną na dłużej. W maju postanowiłam wziąć pod lupę klatkę piersiową, która ćwiczę, ale jednak za mało i niezbyt efektywnie. Do tej pory męczenie mięśni klatki piersiowej i pleców, polegało u mnie na nie regularnych ćwiczeniach z hantlami (2 kg) i na sporadycznych ćwiczeniach na siłowni- niestety, tam maszyny oblegane są przez mężczyzn, więc ciężko się dopchać. Zmiana polegać będzie na zwiększeniu kilogramów czyli przerzucam się na 4 kg hantle no i przede wszystkim na regularności. Dlaczego tak uczepiłam się akurat tych mięśni? Liczę, że rozwinięte przykryją żebra, które są u mnie bardzo widoczne.
www.bodybuilding.com
Ciężko znaleźć ciekawe domowe treningi. Poniżej zestawy, które są w miarę przyzwoite i do których dobrze mi się ćwiczy:
Numer jeden-Natalia Gacka
Na drugim miejscu szybki trening z Mel B:
Ciekawą propozycję ma też Receca Louise z XHIT:
A także ostatnie odkrycie- klatka i plecy z Fitnessblender:
Do codziennego zestawu ćwiczeń dołączają tez pompki:
deska:
i przysiady- w końcu letni sezon tuż, tuż ;)
Jeśli chodzi o dietę, dalej pozostaję przy zdrowym odżywianiu z większą ilością białka. Przez ostatnie dwa miesiące udało mi się znacznie zredukować: -słodycze (ale bez przesady tu nie ma radykalnych cięć)jest ich zdecydowanie mniej. Tutaj pomaga zasada nie kupowania słodyczy... ciężko to zrobić przy małych dzieciach, które od czasu do czasu nudzą o coś słodkiego. Jednak tu ograniczamy się do żelków- oni zadowoleni, a jak i ja czasem skonsumuje jakiegoś to nie mam wyrzutów;) -słone przekąski- tu poszło łatwo -słodkie/gazowane napoje, soki- cóż rodzina lubi... ale ja w sumie nie bardzo więc nie ma tragedii. Ale tu też nie było radykalnego cięcia - czasem wypije szklankę soku, od wielkiego dzwonu coca-coli i żyję :D -alkohol- ograniczony i tyle w temacie :P Złota zasada, czasem bardzo trudna do spełnienia to magiczne 5 posiłków. W dni treningowe jest ich 6 bo dochodzi dodatkowe białko po treningu.
Więc jakie wyzwanie na maj? Zmiana kolacji... jeszcze nie wiem jak to ugryźć i gdzie szukać inspiracji by się pozbyć tych kanapeczek i bułeczek... No nie umiem inaczej kolacji zrobić:/ Tyle ze wybieram ciemne pieczywo ale jednak chciałabym ograniczyć węglowodany wieczorową porą.