czwartek, 28 maja 2015



Miał być zupełnie inny wpis, ale po prostu muszę się podzielić z Wami dwoma odkryciami kosmetycznymi. Zupełnie przypadkiem wybrałam się ostatnio do Auchan, niby mam nie daleko, jednak nie lubię wielkich sklepów, dlatego rzadko tam zaglądam. Tym razem przypomniało mi się że mam pewne braki w kosmetykach do pielęgnacji ciała, więc ruszyłam do odpowiedniego działu. To naprawdę trudne wybrać coś z tej sterty kosmetyków, producenci obiecują gruszki na wierzbie aaaa... już miałam sięgnąć tradycyjnie po Niveę, gdy mój wzrok napotkał żel Bingo Spa. Po pierwsze mam słabość do tej firmy, a po drugie żel kosztował około 5 zł, więc się  skusiłam. Poszukałam też balsamu i wybrałam ten z kolagenem, decyzja okazała się słuszna:)

Żel:



Żel to nie żel, tylko krem pod prysznic z olejkiem arganowym. I faktycznie mało się pieni, ale to akurat dobrze. Nie za dużo mam do powiedzenia na jego temat- taki produkt ma myć skórę i jej nie wysuszać. Ten spisuje się świetnie i przy okazji pięknie pachnie brzoskwinią. Aż nie chce się wychodzić spod prysznica!

BALSAM





Balsam to też nie balsam tylko kolagen do ciała.  Ten produkt ma i zalety i wady. Z zalet na pierwsze miejsce wybija się zapach- piękny elegancki, jak dobre perfumy, po prostu genialny!! Po drugie skóra po użyciu jest jędrna i gładka, tak gładka że można się głaskać i głaskać...;) Jednak balsam ma fatalną buteleczkę. Na razie nie mam problemów z wyciągnięciem produktu, ale pompka by się przydała. Niestety "Kolagen" źle się rozprowadza i wchłania. Aplikacja wygląda tak, że cała jestem nim wymazana i muszę poczekać z 5 minut aż balsam się wchłonie. Więc jak ktoś się spieszy, zwłaszcza rano, niech zaklepie sobie dobre parę minut na rozsmarowanie balsamu i wchłonięcie. Jeśli przeżyjemy tę niedogodność, efekt zapachowo- dotykowy na pewno miło nas zaskoczy:)



Jeszcze mała dygresja na temat Shape, który posłużył jako tło w dzisiejszej sesji... Kolejny raz kupuje to czasopismo i kolejny raz jestem ogromnie rozczarowana. Artykuły są płytkie i krótkie, z ćwiczeń rzadko coś mogę wybrać dla siebie (poza tym jest zdecydowanie za mało treningów), przepisy jakoś do mnie nie trafiają, a porady urodowe... cóż ujmę to tak, dla początkujących może... osoba dojrzalsza nie wiele z tego skorzysta. Chyba tylko płytki z ćwiczeniami ratują ten magazyn, stanowczo przerzucam się na WH!


poniedziałek, 11 maja 2015

Lubie robić sobie wyzwania miesięczne, czy to w kwestii odżywiania, czy tez w temacie ćwiczeń. Miesiąc skupienia na jednym problemie, a potem dobre nawyki zostają ze mną na dłużej. W maju postanowiłam wziąć pod lupę klatkę piersiową, która ćwiczę, ale jednak za mało i niezbyt efektywnie. Do tej pory męczenie mięśni klatki piersiowej i pleców, polegało u mnie na nie regularnych ćwiczeniach z hantlami (2 kg) i na sporadycznych ćwiczeniach na siłowni- niestety, tam maszyny oblegane są przez mężczyzn, więc ciężko się dopchać. Zmiana polegać będzie na zwiększeniu kilogramów czyli przerzucam się na 4 kg hantle no i przede wszystkim na regularności. Dlaczego tak uczepiłam się akurat tych mięśni? Liczę, że rozwinięte przykryją żebra, które są u mnie bardzo widoczne.

 www.bodybuilding.com

Ciężko znaleźć ciekawe domowe treningi. Poniżej zestawy, które są w miarę przyzwoite i do których dobrze mi się ćwiczy:

Numer jeden-Natalia Gacka


Na drugim miejscu szybki trening z Mel B:


Ciekawą propozycję ma też Receca Louise z XHIT:


A także ostatnie odkrycie- klatka i plecy z Fitnessblender:


Do codziennego zestawu ćwiczeń dołączają tez pompki:

deska:





i przysiady- w końcu letni sezon tuż, tuż ;)






Jeśli chodzi o dietę, dalej pozostaję przy zdrowym odżywianiu z większą ilością białka. Przez ostatnie dwa miesiące udało mi się znacznie zredukować:
-słodycze (ale bez przesady tu nie ma radykalnych cięć)jest ich zdecydowanie mniej. Tutaj pomaga zasada nie kupowania słodyczy... ciężko to zrobić przy małych dzieciach, które od czasu do czasu nudzą o coś słodkiego. Jednak tu ograniczamy się do żelków- oni zadowoleni, a jak i ja czasem skonsumuje jakiegoś to nie mam wyrzutów;)
-słone przekąski- tu poszło łatwo
-słodkie/gazowane napoje, soki- cóż rodzina lubi... ale ja w sumie nie bardzo więc nie ma tragedii. Ale tu też nie było radykalnego cięcia - czasem wypije szklankę soku, od wielkiego dzwonu coca-coli i żyję :D
-alkohol- ograniczony i tyle w temacie :P
Złota zasada, czasem bardzo trudna do spełnienia to magiczne 5 posiłków. W dni treningowe jest ich 6 bo dochodzi dodatkowe białko po treningu. 

Więc jakie wyzwanie na maj? Zmiana kolacji... jeszcze nie wiem jak to ugryźć i gdzie szukać inspiracji by się pozbyć tych kanapeczek i bułeczek... No nie umiem inaczej kolacji zrobić:/ Tyle ze wybieram ciemne pieczywo ale jednak chciałabym ograniczyć węglowodany wieczorową porą.

wtorek, 28 kwietnia 2015

O rety, jak długo mnie tu nie było!! Niestety bycie mamą to często slalom między chorobami. Niby nic poważnego a infekcje wleką się, przeskakują ciągle z jednej osoby na drugą i czasem ciężko ogarnąć zwykłą rzeczywistość. Przez ten cały czas pozostałam aktywna fizycznie, jednak nie w takim stopniu jakbym sobie tego życzyła. Postępy są malutkie, cały czas cieszą mnie ręce, a dokładnie ramiona na których fajnie rysują się mięśnie. Chciałoby się więcej i więcej, jednak ograniczenia fizyczne organizmu mocno stopowały moje treningi. Cóż mam nadzieję ze z końcem wiosny, infekcje pójdą precz, a ja znów ułożę sobie intensywny plan działania.

Tyle tytułem wstępu. Przejdźmy teraz do ciekawego kawowego patentu, sprzedanego mi ostatnio po siłowni przez moją koleżankę:





- Wiesz ostatnio piję kawę z masłem.
-A fujjjjjj!!!- w pierwszym momencie aż mnie zemdliło
-Ale bardzo dobra jest i można sporo schudnąć!



Okej, ja odchudzać się nie zamierzam. Ale postanowiłam zgłębić temat. I okazało się, że kawa z masłem to wynalazek niejakiego pana Davida Asprey'a. Twierdzi on, że kawa taka świetnie odchudza: kofeina daje uczucie sytości, a masło hamuje apetyt na długo. Kawę taką powinniśmy pić na śniadanie, podobno picie takiej mieszanki przez miesiąc sprawia, ze możemy zrzucić do 10 kg. A to dlatego, że długo jesteśmy najedzeni, mamy sporo energii, nie podjadamy pomiędzy posiłkami. Szczerze nie wierzę w to zbytnio, ale jak ktoś ma ochotę spróbować, to czemu nie?

Jak zrobić kawę z masłem?





Przede wszystkim musimy użyć produktów dobrej jakości. Kawa ma być parzona, najlepiej arabica świeżo mielona. A masło powinno pochodzić od krów karmionych trawą... czyli także dobrej jakości.
-Parzymy kawę
-dokładamy masło
-miksujemy
Aha, dobrze do takiej kawy dodać łyżkę MCT, czyli ekstraktu oleju kokosowego, uczucie sytości będzie dłuższe, a tłuszcz lepiej przyswojony.

Ameryka oszalała na puncie kawy z masłem, ciekawe czy u nas też zrobi się modne picie takiego napoju ...:)

czwartek, 19 lutego 2015

Bataty łaziły za mną już od jakiegoś czasu. Namiętnie czytuje i przeglądam różne przepisy i na te słodkie ziemniaki trafiałam coraz częściej, aż w końcu zaczęły mnie prześladować. Ale batatów w mojej okolicy trudno doświadczyć, a podczas zakupów w większych marketach zwyczajnie o nich zapominałam. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy natrafiłam na nie w Biedronce! Niewielka kupka ziemniaczków, wołała do mnie z  działu jarzynowego już z daleka. Wrzuciłam trzeci bieg i tempem sprintowca, albo raczej slalomowca pokonałam kolejne przeszkody w drodze ku kulinarnemu szczęściu. Niczym Michael Jordan celnie wrzuciłam kilkanaście do siatki a potem jednym strzałem do koszyka. I tak oto z wymarzonym ostatnio łupem, znalazłam się w domu i zabrałam za gotowanie.



Na pierwszy ogień  poszły pieczone bataty z kurczakiem w sosie balsamicznym. Tu dygresja na temat piersi będzie... zazwyczaj nie kupuje piersi w wyżej wymienionym dyskoncie, ale jak mi się już zdarzy to zawsze zastanawiam się skąd oni biorą takie wielkie kurczaki? Jedna podwójna pierś jest tak wielka jak cały kurczak! Dobra zostawmy dylematy wielkościowo- hormonalno- modyfikowalne i zaglądnijmy do garów, co my tam mamy w składzie do przepisu?

Składniki:
-podwójna pierś
-gałązka rozmarynu (u mnie tymianek)
-2 łyżki oliwy
-4 łyżki octu balsamicznego
-sól, pieprz
-łyżka miodu
- i bataty oczywiście

Przepis jest tak prosty ze generalnie sam się robi. Takie lubię najbardziej!

Piersi nacieramy oliwą, przyprawami, zalewamy octem balsamicznym i marynujemy ile dusza zapragnie. Najkrócej 15 minut, ale możemy mięcho przygotować sobie dużo wcześniej.




Nagrzewamy piekarnik na 220 stopni. Bataty kroimy na ćwiartki lub połówki, zależy jakie są duże. Kropimy oliwą, solimy i pieprzymy. 




Pieczemy w nagrzanym piekarniku 20 minut. Piersi podsmażamy na patelni, najlepiej grillowej (wtedy będą mieć takie gustowne paseczki) po 3 minuty z każdej strony. Następnie odgarniamy nieco ziemniaki z blachy i wkładamy podpieczone piersi. Acha- resztę marynaty wlewamy na patelnie, dodajemy łyżkę miodu i zagotowujemy sos. Potem polewamy nim piersi i wszystko razem pieczemy jeszcze jakieś 10 minut. Podajemy z dowolną surówką/sałatką.



Polecam, smak wyborny dania, z pewnością popieści wasze podniebienie:)

Bataty zainteresowały mnie głównie ze względu na smak podobny do smaku dyni. 

A Wy lubicie bataty?

wtorek, 17 lutego 2015

Jako że dalej gonię własny ogon, jak to się kulturalnie mówi;) to dziś również szybki i niezwykle seksowny post, przybliżający sylwetkę Chickentuny czyli Laury Gordon.

www.chickentuna.tumbr.com


Piękne pośladki Laury, wypracowane w mozolnym treningu, na pewno nie raz widziałyście. Pojawiają się na różnych Fit stronach na Instagramie, FB itd. Moim zdaniem są idealne. I nie wiem czy uwierzycie ale te słynne pośladki maja już... 45 lat!

 www.chickentuna.tumblr.com

Chickentuna trenuje już od około 20 lat. Zaczęła  w wieku 23, stwierdziła ze ma nadwagę i postanowiła coś z tym zrobić. Zmieniła swój styl odżywiania się, wyrzuciła wszystkie niezdrowe przekąski i inne "śmieci" jak nazywa np.: pizzę, alkohol, słodkie babeczki. Według niej podstawa to dobre odżywianie się i jeśli będziemy trenować i dalej jadać niezdrowe produkty to nici z pięknej sylwetki. Laura trenuje 3 razy w tygodniu na siłowni, codzinnie wykonuje 50 przysiadów, a cardio ćwiczy 5 razy w tygodniu po 30 minut. Może pochwalić się tez pięknym brzuchem:

www.chickentuna.com

Ja spotkałam Laurę w internecie (jak to brzmi!!) parę miesięcy temu. Zachwyciło mnie, ze dziewczyna po 40 może mieć tak piękne ciało... Sama o sobie mówi, że ma jak większość kobiet: cellulit, rozstępy i nie lubi poprawiania zdjęć w Photoshopie. Obserwuję ją na instagramie:

Instagram Chickentuny:klik!

Mozemy jej profil znaleźć na Facebooku:klik!

www.chickentuna.tumbr.com
 
Chckentuna ma dwa blogi, ale chyba najbardziej aktywna jest na tumblrze: klik!

Na jej blogu znajdziecie dawkę codziennych haseł motywacyjnych, zdjęcia Laury, ale też porady żywnościowe i przykładowe treningi.
Chickentuna to nie tylko inspiracja dla dojrzałych dziewczyn, ale także dla tych młodych: ciężka regularna praca daje niesamowite efekty:)



środa, 11 lutego 2015

Luty zaczął się da mnie fatalnie. Choróbsko rozłożyło mnie na łopatki i totalnie znokautowało. Ale ja nie z tych co się poddają;) Już jestem w formie, nadrabiam treningi i wszystkie zaległe sprawy domowe. Dlatego na bloga mam bardzo mało czasu, z resztą moja nowa złota zasada brzmi: najpierw zrób to co masz zrobić a potem odpal komputer. No dobra, ale ja nie o tym jak organizować sobie czas, tylko chcę dziś podzielić się z Wami moim cudem do twarzy czyli glinką marokańską Ghassoul. Jeśli do tej pory jej nie poznałyście to ja gorąco zachęcam, naprawdę warto. Poczytajcie czym jest glinka i jakie efekty działa na mojej twarzy.






Glinka marokańska jest produktem całkowicie naturalnym. W Maroku występują naturalne złoża glinki. W jej składzie znajdziemy: krzemionkę, tlenek magnezu, tlenek glinu, sód, potas i inne mikroelementy. Z glinki najczęściej robimy maseczkę. Glinka reguluje wydzielanie sebum, wygładza i rozświetla cerę. Na mojej twarzy robi prawdziwy efekt "wow" już po jednym użyciu. Skóra jest ładnie napięta, odżywiona i rozświetlona, niedoskonałości robią się mniej widoczne. Ważne, aby glinkę stosować raz- dwa razy w tygodniu, wtedy efekty będą jeszcze bardziej namacalne i trwałe.

Oprócz stosowania jej na twarz, można myć nią włosy (świetnie się pieni i oczyszcza)- tu przyznam się bez bicia, że jeszcze nie próbowałam, może jak będę mieć ciut więcej czasu to wypróbuje ją do mycia głowy.
Ale wróćmy do maseczki. Spotkałam się z dwoma postaciami glinki: płytki lub rozdrobniony miał. Mniej więcej łyżeczkę produktu przekładamy do miseczki, dolewamy troszkę wody aż zrobi się przyjemne błoto. Nie mieszamy maseczki niczym metalowym, bo metal może wejść w reakcję z glinką. Maseczkę dowolnie możemy ulepszyć, ja zazwyczaj dolewam olejku arganowego.



 Tak przygotowaną miksturę nakładamy na twarz. Uwaga dla posiadaczy małych dzieci- lepiej im się teraz nie pokazywać! 



Trzymamy błotko 20 minut, starając się aby nie wyschło (zaschnięta skorupa podrażnia skórę, robi się na pewien czas czerwona). Ja albo spryskuje maseczkę co parę minut wodą w sprayu, lub robię mini parówkę nad garnkiem. 



Po wyżej wymienionym czasie, zmywamy glinkę z twarzy, najlepiej ciepłą wodą i cieszymy się piękną i wybornie odżywiona skórą.

Lubicie takie naturalne kosmetyki? A może macie jakieś inne triki na ekspresowe poprawienie wyglądu skóry?

czwartek, 5 lutego 2015



Temat suplementów jest jednym z najgorętszych tematów w internecie. Opinii na ten temat jak grzybów po deszczu jedni nienawidzą, drudzy kochają... Fakt idealnie byłoby tak bilansować dietę, by nie wspomagać się witaminami. Żyć w idealnym świecie gdzie warzywa i owoce nie mają sztucznych nawozów, nie są hodowane genetycznie i nie są niczym szkodliwym pryskane. Ale tak się nie dzieje niestety, a mało kto z nas ma dostęp do ogródka ze swoimi warzywami hodowanymi od małego nasionka.
Osobiście jestem raczej za zdrową dietą, a suplementy traktuje jako dodatek, zażywany od czasu do czasu. Latem i jesienią korzystam z darów natury, łudzę się ze pani na targu ma same zdrowe warzywa i owoce. Zimą już jest gorzej, ale nie zapominajmy, że i teraz możemy kupować i korzystać ze wszystkich korzennych warzyw- marchew, pietruszka, burak, ziemniaki świetnie sie przechowują zimą. Owoce typu cytrusy teraz najzdrowsze i najsmaczniejsze, więc warto je kupować i jeść.


zupa-krem z korzenia pietruszki z siemieniem lnianym. Ma ciekawy słodkawy smak- polecam!

Natomiast wiosna- to już inna bajka. Marchewki, pietruszki, ziemniaki przejadły się stare, a młodych jeszcze nie ma. Dobra, dobra ja znowu o wiośnie a tu zima trzeszczy- no cóż postanowiłam zacząć się suplementować już teraz, bo na efekty i tak trzeba będzie poczekać ze trzy miesiące.


Tak wglądają moje zakupy późnym latem... nie mogłoby być tak cały rok?

Moje włosy, paznokcie i skóra wołają o pomoc. Dlatego przede wszystkim zakupiłam krzem. Jednak żeby to był najlepiej wchłanialny krzem poszukałam naturalnego (ten Solgara pochodzi z alg morskich) i łudzę się ze organizm skorzysta:


Krzem a skóra, włosy i paznokcie:
"Krzem wywiera wpływ na przemianę materii, działa na cały organizm, zwłaszcza na tkankę łączną, oddziałuje na stan naczyń krwionośnych, na wszystkie narządy wewnętrzne, na skórę, włosy, paznokcie i kości. Działa wzmacniająco, regenerująco, oczyszczająco, odtruwająco i przeciwgrzybiczo.
Związki krzemu utrzymują odpowiednią elastyczność i odporność naskórka, tkanki łącznej, kości i błon śluzowych, regulują przepuszczalność naczyń krwionośnych, utrudniają odkładanie się tłuszczów i wapnia w ścianach naczyń krwionośnych.

 Krzem jest niezbędny do syntezy kolagenu - podstawowego białka tkanek łącznych organizmu. Z tego względu jest on niezbędnym składnikiem odżywczym w budowie chrząstki stawowej, tkanki kostnej, wiązadeł, ścięgien, naczyń krwionośnych, tkanki płucnej, skóry, włosów, paznokci, tchawicy i innych tkanek organizmu. Krzem jest składnikiem strukturalnym kolagenu i jest potrzebny do zapoczątkowania procesu budowy kolagenu poprzez enzym o nazwie hydroksylaza prolilowa. Krzem przede wszystkim dba o stabilność strukturalną i wytrzymałość tkanek organizmu.
(...)
 W 1993 r. na łamach magazynu „Journal of International Medical Research” opublikowano informacje z badania nad wpływem krzemu na starzejącą się skórę, łamliwe włosy i paznokcie u 50 kobiet. Pacjentki te stosowały doustnie suplement krzemu oraz miejscowo preparat krzemu. Po 3 miesiącach zaobserwowano wyraźną redukcję zmarszczek, znaczne zwiększenie grubości i wzmocnienie skóry twarzy oraz ogólną poprawę stanu tkanek włosów i paznokci."
źródło: www.solgar.pl 



Kolejnym preparatem zakupionym, trochę na zasadzie eksperymentu jest Eliminacid. Nie wiem czy jestem zakwaszona, mam nadzieję że nie, ale stwierdziłam ze warto się trochę oczyścić, zwłaszcza ze preparat ten ma całkiem naturalny i przyjazny skład. Warto pomyśleć o odkwaszeniu jak ktoś tak jak ja walczy z cellulitem, lub tkanką tłuszczową.

Skład: wyciąg z kwiatów róży stulistnej, wyciąg z zielonej herbaty, wyciąg z korzenia mniszka lekarskiego, cynk, folian, kwas pantotenowy, niacyna, ryboflamina, witamina B, witamina C, żelazo.

Dodatkowo walkę z cellulitem wspomagam piciem herbatki z pokrzywy. Pomaga pięknie pozbyć się nadmiaru wody z organizmu, kosztuje tyle co nic. Ważne żeby nie pić jej przed snem, zajęciami, pracą, czy ważnym spotkaniem, bo wizyty w ubikacji są co chwilę. Wyciąg z pokrzywy zawiera mikro i makroelementy ( magnez, fosfor, wapń, siarkę, żelazo, potas, jod, krzem, sód), witaminy: A, K, B2, C, a także związki aminowe, garbnikowe, kwas pantotenowy, kwasy organiczne, olejki eteryczne, sole mineralne, chlorofil, serotoninę, histaminę, acetylocholinę, karotenoidy, fitosterole, flawonoidy.
A, K, B2, C;

http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/medycyna-niekonwencjonalna/pokrzywa-wlasciwosci-lecznicze-i-prozdrowotne-pokrzywy_34065.html
magnez, fosfor, wapń, siarkę, żelazo, potas, jod, krzem i sód

http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/medycyna-niekonwencjonalna/pokrzywa-wlasciwosci-lecznicze-i-prozdrowotne-pokrzywy_34065.html

magnez, fosfor, wapń, siarkę, żelazo, potas, jod, krzem i sód

http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/medycyna-niekonwencjonalna/pokrzywa-wlasciwosci-lecznicze-i-prozdrowotne-pokrzywy_34065.html






Do suplementacji planuję włączyć także aminokwasy BCAA, teraz przeczesuję internet aby wybrać najlepsze i najbardziej korzystne cenowo. Myślę, że mięśnie będą się lepiej regenerować posilając się BCAA, a ja będę mniej zmęczona.

Na koniec przegląd herbat. Jakiś czas temu zrezygnowałam z picia czarnej (no dobra pojawia się czasem ale bardzo rzadko)
Teraz najczęściej piję zieloną, choć nie przepadam, kupuje i w herbaciarni do zaparzania- w liściach i ekspresówki:


Czerwona Rooibos, to zdecydowanie moja ulubiona herbata:


i czasami popijam białą:






A wy stosujecie jakąś suplementacje?



poniedziałek, 2 lutego 2015

Styczeń minął mi tak szybko jak błyskawica. Cieszę się ze już luty, który pewnie też popędzi a po nim marzec, a marzec to wiadomo- prawie wiosna. Więc trzeba by się przed tą wiosną trochę stuningować, żeby jako tako wyglądać. Ale zacznijmy od początku i pożegnajmy styczeń:


To był jeden z lepszych zakupów- kalendarz Moleskine pozwala mi się lepiej zorganizować i lepiej zaplanować tydzień!

Jeśli chodzi o zadanie żywieniowe- polegało na ograniczeniu słodyczy i kupowaniu mniej przetworzonych produktów. Udało się to o tyle o ile. Cukier w kawie z powodzeniem zastąpiłam ksylitolem, herbat nie słodzę. Na sumieniu mam jedną czekoladę (szok dla trzustki, bo pochłonięta w jeden bardziej depresyjny wieczór) Pewnie ze dwa batoniki, szarlotkę i sernik aaaa i pączka no dobra dwa... ech... ciężko mi pozbyć się nawyku pt "ciastko do kawy") Więc wyzwanie przechodzi na luty- to kolejny miesiąc z ograniczeniem cukru.


 Smoothie jarmużowe, muszę ich stanowczo więcej robić i pić!


 Razowy makaron z sosem ze szpinaku, suszonych pomidorów i łososia - mniam!


Grzeszna sobota- razowa pizza domowa i kieliszek wina- jakość zdjęcia średnia bo z instagrama.

Wyzwanie sportowe zaliczone na 5+. Co prawda miał być Shaun z Insanity, ale w pierwszych dniach stycznia powróciłam na siłownię i okazało się że po siłowni potrzebuje dłuższej regeneracji. Za to wizyty na siłowni były około 3 razy w tygodniu, w domu nadal odbywam trening domowy i tu sukces- okazało się że ja, chudy górą kurczak, mam biceps i triceps!


 Ha! wiem że mało widać ale przysięgam, one tam są... a nie było nic!

 Pięknie widać je zwłaszcza po treningu, myślę że w lecie będę mogła pochwalić się ładnie wyrzeźbionymi ramionami. Jest to zasługo treningów z Natalią Gacką i siłowni, tylko teraz mam problem, bo przydałoby mi się zmienić treningi na ramiona i muszę szukać nowego zestawu ćwiczeń na YT, a Natalia jest wg mnie najlepsza.....
Co do efektów na innych częściach ciała, to jeszcze dużo pracy przede mną

Nowe optymistyczne Nike!! I love it!


Generalnie styczeń na plus, ale  w lutym poprzeczka idzie do góry....

Żywieniowo, nadal ograniczam słodycze i dołącza do tego ograniczenie soli. Zaczynam też suplementację:
- akcja odkwaszanie- Eliminacid
-akcja piękne włosy, skóra, paznokcie-picie herbaty z pokrzywy, zażywanie krzemu
-akcja forma i ograniczenie kawy- suplementacja BCAA
O suplementacji na razie tyle, mam nadzieję że niedługo umieszczę nowy post i dokładnie wyjaśnię jak to będzie z dodatkowymi "wzmacniaczami" u mnie.
Jak najmniej smażonego, jak najmniej podżerania. Tylko zdrowe, wartościowe posiłki co (mniej więcej) 3 godziny.

Jeśli chodzi o ćwiczenia w lutym, to na razie kiepsko z moja formą, bo przyczepiło się do mnie jakieś przeziębienie paskudne. Na razie jestem w plecy parę treningów. Co do siłowni to dalej utrzymuje bieg (postaram się wydłużyć dystans)+ ćwiczenia ogólnorozwojowe. Trening w domu nadal z nastawieniem na wybrane partie ciała.


czwartek, 29 stycznia 2015


W mojej biblioteczce już jakiś czas temu zagościła książka Oliviera Lafay: "Trening siłowy bez sprzętu". Szczerze to zapomniałam o niej na jakiś czas, jednak podczas układania kolejnego treningu w domu i psioczenia, że nie mam ciężkiego sprzętu  (kto by liczył hantle dwu kilowe) przypomniało mi się, że jakiś czas temu dostałam taki poradnik.



Przejrzałam go bardzo dokładnie, przeczytałam to i owo, dlatego chętnie podzielę się z Wami moją recenzją.
 Olvier Lafay stworzył swoją autorską metodę wzmacniającą mięśnie, kształtującą sprawną formę i rozwijającą muskulaturę, bez użycia sprzętów siłowych a wykorzystując jedynie masę ćwiczącej osoby.



Książka zaczyna się wprowadzeniem do tematyki treningów siłowych. Autor przypomina tak ważne zasady jak odpoczynek, w jakim tempie wykonywać dane ćwiczenia czy jak ważna jest rozgrzewka. Ciekawym pomysłem jest prowadzenia kalendarza ćwiczeń- zapisujemy datę, typ ćwiczenia i ilość powtórzeń, raz w miesiącu robimy zdjęcie, mierzymy obwody i ważymy się. Przyznam, że do tej pory tego nie robiłam, ale chyba zacznę żeby lepiej obserwować swój progres. Według autora bardzo ważne sa także ćwiczenia przepony:



We wprowadzeniu znajdziemy także porady co do prawidłowego odżywiania się. Według Lafay'a stawiamy przede wszystkim na zbilansowany posiłek:







Na jeden posiłek powinno się znaleźć około 100 gram mięsa lub 150 gram ryby. Przy nabieraniu masy mięśniowej mięsu na talerzu powinien towarzyszyć ryż , makaron lub warzywa strączkowe. Też około 100 g do 150g.

Uwaga dla redukujących wagę: " Jeśli chcesz schudnąć, będziesz musiał stopniowo zmniejszać ilość spożywanego makaronu, ryżu oraz warzyw strączkowych w każdym posiłku.Pamiętaj jednak aby zrzucić kilka kilogramów zmniejszanie ilości spożywanego pokarmu musi następować stopniowo; w innym wypadku organizm zablokuje się i będziesz mieć duże problemy z redukcją wagi ciała (...) Pamiętaj aby zredukować wagę ciała należy zacząć od przyzwyczajenia organizmu do zbilansowanego odżywiania. Dopiero kolejnym krokiem jest ważenie makaronu, ryżu i innych produktów bogatych w skrobię których ilość należy stopniowo zmniejszać o kilkadziesiąt gramów na tydzień."

Dalej mamy listę produktów do spożywania regularnego, do spożywania z umiarem i do spożywania sporadycznego.
Następnie autor wyznacza trzy grupy (typy sylwetek) niestety jest to podział typowo męski, biorąc pod uwagę jego wytyczne dotyczące wagi i wzrostu.  Teoretycznie jednak możemy dostosować się do którejś z grup- znajdziemy tu bardziej szczegółowe porady żywieniowe idące w kierunku zwiększenia masy mięśniowej. Podrozdział o odżywianiu kończy się dalszymi poradami dla redukujących wagę.

Ufff...  zaczynamy treningi.



Idealny trening to:
-Godzina przeznaczona na rozgrzewkę i kształtowanie mięśni
-20 minut poświęconych na rozciąganie mięśni
-10-15 minut poświęconych na trening przepony

I w końcu dochodzimy do sedna: TRENINGU PROGRESYWNEGO podzielonego na 13 etapów (zwiększamy trudność)
Tutaj zaczynamy od testu kondycyjnego i jedziemy z ćwiczeniami:
.


Na rysunkach zawsze pan- strasznie męska ta książka. Autor nie wziął chyba pod uwagę że kobiety tez ćwiczą.
Dużym plusem są rady jak poprawnie wykonywać ćwiczenia. A także wskazówki ile razy i jak długo trenować w tygodniu, jak utrzymać kondycję itd. Według mnie jednak jeśli książka ma być tez dobra dla osoby początkującej robienie pompek na trzech krzesłach jako pierwsze ćwiczenie, to mocna przesada. 



Po części treningowej mamy część rozciągającą.



Autor wylicza wszystkie plusy płynące z rozciągania się, w skrócie:
-ochrona stawów
-ochrona kręgosłupa
-zrzucenie zbędnych kilogramów

Dalej znowu rysunkowy pan rozciągnięty w różnych pozycjach:



W ostatnim rozdziale książki znajdziemy każde ćwiczenie bardzo dokładnie opisane. Możemy sprawdzić czy dobrze je wykonujemy opisy i rysunki są bardzo szczegółowe.









Czy polecam tą książkę?
Mam do niej mieszane uczucia. Niby bez sprzętu- a jednak sporo ćwiczeń jest na drążku treningowym. Moje krzesła razem z kijem od miotły chyba nie dadzą rady. Część teoretyczna może jednak być przydatna, zawiera sporo informacji i wskazówek, które można przemyśleć i zastosować w domu. Prosto o i z sensem wyjaśnia jak powinien wyglądać np.: dobry trening- większość porad znam, ale zawsze warto je sobie utrwalić. Co do ułożonego treningu - osobiście wolę trenować z YT, ciężko trenuje mi się przewracając strony książki i czytając opisy, choć pewnie z czasem można się do tego przyzwyczaić. Myślę ze książka może być ciekawym prezentem dla brata, męża, czy chłopaka, który zaczyna przygodę z treningiem siłowym i z jakiegoś powodu chce go odbywać w domu.
 
© 2012. Design by Main-Blogger - Blogger Template and Blogging Stuff