sobota, 3 stycznia 2015

Podsumowanie grudnia i nowe styczniowe wyzwania.

6 komentarzy:
 
Grudniowe wyzwanie żywieniowe:

Grudzień był moim miesiącem bez nabiału. To przede wszystkim był prawdziwy sprawdzian, dla takiego mlekopija jak ja:) Jakby tak spojrzeć na posiłki, to udało mi się zlikwidować około 90% produktów mlecznych. Niestety pozostała: kapka mleka do kawy, mleko ukryte (np.pizza,wędliny) czy w Święta na mój talerz przyplątał się sernik... Za to owsianka okazała się być zjadliwa na wodzie bez mleka, masło świetnie się zastąpiło serkiem kozim, zupy i sosy zrobiły się lżejsze bez śmietanki....
Okazało się, że życie bez nabiału jest jak najbardziej możliwe:)

Jakie więc wnioski mogę wyciągnąć i czy moje wyzwanie miało sens?

Pytanie jest bardzo trudne, bo jeśli chodzi o efekty wizualne to są minimalne (choć na nich zależało mi najbardziej). Skóra pozostała bez zmian, choć jak tak teraz myślę, to na twarzy nie pojawiały mi się żadne "niespodzianki", co jednak czasem lubiło się zdarzyć. Brzuch? Chymmm może minimalnie mniejszy. Ale może dlatego, że dieta nie była stuprocentowa? A może czas za krótki? A może przesadzam?
Jednak z moich obserwacji wynika, że mleko faktycznie nie trawi się najlepiej. Mój organizm szybko się przestawił na brak mleka i gdy eksperymentalnie pewnego ranka dolałam mleka do owsianki, dostałam okropnych bóli brzucha.... Eksperyment powtórzyłam za jakiś czas, sytuacja taka sama- okropna zgaga trzymała mój żołądek w piekielnym uścisku przez pare godzin! Czyli jednak jest coś na rzeczy. Stwierdzam jednak, że takich atrakcji nie miałam np.: po serniku- wydaje mi się, że jest różnica pomiędzy mlekiem a jego przetworami.

Co dalej?

Ano myślę ze będę kontynuować taki typ diety, do kawy zakupiłam mleko o obniżonej zawartości laktozy. Serek kozi jest jak najbardziej ok, zastępuje mi masło, no i chęć na ser. Jedynie co, to zastanawiam się czy nie wrócić do jedzenia jogurtów- mam swoją jogurtownicę- więc wiem co jem, szkoda by się kurzyła, a cholernie brakuje mi jogurtu na np.: podwieczorek lub jako drugie śniadanie. Więc zrobię próbę, zobaczymy jak się organizm zachowa. Chyymmm ciekawe... czy można zrobić jogurt z mleka koziego? Ktoś wie?



Ćwiczenia:

No tak, zrobiłam sobie piękną tabelkę, ale z ćwiczeniami bywało róznie. To znaczy nie najgorzej, starałam się solidnie ćwiczyć, ale było pare dni takich kiedy to odpuściłam. Niestety przedświąteczny bieg po sklepach, czy sprzątanie domu itp. odsunęło treningi na drugi plan.

oto brzuszsko miesiąc wcześniej i teraz- nie ma w zasadzie różnicy...:

 

Dieta:

Ojjj miało być przede wszystkim zdrowo. No też raczej było, ale zdarzyły się i pizze i jakieś makarony z sosami, raz nawet Burger King... za dużo masła orzechowego i stanowczo za dużo słodyczy. Stanowczo, dlatego.....



STYCZEŃ

Styczeń jest moim wyzwaniem bez cukru. W odstawkę idą batoniki, cukierki, ciastka, ciasta, drożdżówki... Zwykły cukier używam tylko do kawy, ale myślę że spokojnie zastąpię go ksylitolem. Niezły ze mnie słodyczoholik, więc łatwo nie będzie.... Okej sobota niech będzie dniem słodycza...jednego!

 
Nie mogę się zabrać za wyzwanie pod tytułem: rezygnuje z kawy;) Zostawiam go na luty (bo krótszy haha) a teraz dorzucam rezygnacje z przetworzonych produktów. Do tej pory też starałam się wybierać produkty nieprzetworzone, ale w styczniu będę zwracać jeszcze większą uwagę na to co ląduje w moim koszyku.

Ćwiczenia w styczniu:

Nie będę robić osobnej rozpiski na styczeń , bo od poniedziałku zaczynam Insanity Shauna T. Jeśli polegnę zrobię rozpiskę, jeśli dam radę będę robić treningi wg jego planu. Oprócz tego do treningów domowych zamierzam dołączyć siłownię i basen. No i myślę o bieganiu, ale bardziej od marca, bo po pierwsze nie mam odpowiednich ubrań  sportowych na zimę, a po drugie muszę zobaczyć jak z czasem i organizacją wyjdą siłownia i basen.
No i z planów styczniowych zrobiły się trochę plany kwartalne haha:)

Ach no  i w planach styczniowych są jeszcze dwie karboksyterapie przede mną. Na razie efekty marne (po całej serii ukaże się wpis podsumowujący, obiecuje!), zobaczymy co dalej, zastanawiam się czy nie zrobić ze dwóch zabiegów z mezoterapii igłowej, na razie rozmyślam...

6 komentarzy:

  1. Oj, bez nabiału chyba bym nie dała rady! :D Ciekawy miałaś ten grudzień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też tak myślałam, ale dałam radę:) tak jak pisałam może nie 100% ale nie dajmy się zwariować. Najlepsze jest to, że nawyk "ograniczenie mleka" pozostał:)

      Usuń
  2. Powodzenia w realizacji nowego wyzwania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też myślałam, że bez nabiału nie da się żyć, bo jak to tak nie pić mleka i nie jeść jogurtów? Ale dwa lata temu postanowiłam zaryzykować i przestać je jeść, dla dobra swojej skóry, po mleko sięgam raz na kilka miesięcy, w ostateczności, jak najdzie mnie ochota np na budyń, jogurty też rzadko, najgorzej jest z serami, bo sery uwielbiam, zwłaszcza w postaci serników, ale je też ograniczyłam do minimum.
    Jednak ze słodyczy byłoby mi ciężko zrezygnować, więc podziwiam za wyzwanie ;).

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja bez nabiału na 100% nie wytrzymam :(
    cocktaildressnews.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Powodzenia w styczniu ! :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

 
© 2012. Design by Main-Blogger - Blogger Template and Blogging Stuff